Masło do ciała Wild Argan Oil od The Body Shop

09:29 Pepa 56 Comments

Bardzo lubię kosmetyki z linii arganowych, więc ucieszyłam się, gdy podobnie jak 199 innych dziewczyn zostałam wytypowana do przetestowania najnowszego masła do ciała Wild Argan Oil od The Body Shop. Przyznam, że byłam go ogromnie ciekawa i nie mogłam się doczekać gdy zapuka listonosz wręczając mi paczuszkę. Testowałam jednak cierpliwie i do samego końca, żeby móc podzielić się z Wami rzetelną i szczerą recenzją.
Wiadomo, że każdy chciałby spędzić weekend w pięknym hotelu na Mazurach, ale moim zdaniem nie wolno zapominać o tym, co w blogowaniu najważniejsze. To nie konkursy i przedmioty, ale czytelnicy, którzy nam zaufali są największym skarbem. Na tym kończę i zapraszam Was do przeczytania mojej opinii.



CO OBIECUJE NAM PRODUCENT?
  • 24 godzinne nawilżenie
  • skóra staje się miękka i gładka
  • maślana konsystencja
KONSYSTENCJA
Oszczędzę Wam opisu opakowania, bo jakie jest każdy widzi. Zamiast tego skupię się na tym, co jest w środku. Chciałam uniknąć określenia "masło maślane", ale nic nie poradzę, bo ono właśnie takie jest! Nie żaden tam mus czy lejący, rzadki balsam zamknięty w okrągłym pudełeczku. Konsystencja jest treściwa, zbita, śliska. Taka, jaką każdy produkt zwany masłem do ciała powinien mieć. Po nałożeniu topi się i gładko sunie po skórze, dość szybko jak na masło się wchłaniając. Ma kolor beżowy/jasnożółty.
SKŁAD
Jestem miło zaskoczona składem kosmetyku. Co prawda zaraz po odklejeniu etykietki ukłuł mnie w oczy dimethicone, ale po chwili zobaczyłam, że jest go naprawdę malutko i nawet taka zagorzała przeciwniczka silikonów jak ja może kosmetyku śmiało używać. Podczas, gdy wiele produktów zwanych masłami opiera swe działanie na silikonach, bazą Wild Argan Oil są naturalne składniki: masło shea (karite) i masło kakaowe. Dalej mamy glicerynę i emolienty, w tym olej Babassu, wosk pszczeli i olejek arganowy. Tego ostatniego mogłoby być ciut więcej, ale biorąc pod uwagę całość, moim zdaniem i tak jest dobrze!
ZAPACH
Przyznam Wam szczerze i bez bicia, że gdy pierwszy raz odkręciłam wieczko, nie byłam zachwycona zapachem tego masła. Nie to, żeby był jakiś zły, ale spodziewałam się czegoś innego. Takiego bardziej delikatnego i może też lekko korzennego aromatu, sama nie wiem. Zamiast tego w nos uderzyła mnie fala intensywnej słodyczy. Na szczęście masło po nałożeniu na skórę pachnie zupełnie inaczej niż w opakowaniu. Świdrująca słodkość gdzieś ulatuje, pozostawiając na skórze dużo delikatniejszy, ciepły, otulający aromat. Trudno mi ten zapach do czegokolwiek porównać, jest specyficzny i uzależnia, to wiem na pewno. Nawet teraz, pisząc tę recenzję, nie mogę oderwać nosa. Nie tylko dlatego, że chcę Wam jak najdokładniej opisać jak kosmetyk pachnie. Mleko, karmel, trochę orzechów? Pytałam wczoraj TŻ, który stwierdził, że pachnę trochę jak takie ciasto, które bardzo lubi, ale niestety zapomniał nazwy. Jeszcze sobie nie przypomniał i jeśli coś w tej kwestii się zmieni to dopiszę :)
MOJA OPINIA
Trzymając w dłoniach małe pudełeczko głowiłam się i głowiłam jak tu napisać możliwie najdokładniejszą recenzję mając do dyspozycji 50 ml masła do ciała i rozwiązanie przyszło samo. Pomogły w tym weekendowe upały i słoneczna pogoda. Trochę przesadziłam z opalaniem, w dodatku kąpałam się w chlorowanej wodzie, więc skóra wołała o nawilżenie. Wild Argan Oil poszlo na pierwszy ogień i zostało poddane testom bojowym.

Zalety Wady
Konsystencja, jaką każdy kosmetyk zwany
masłem powinien mieć - zbita, śliska, treściwa.
Niestety, jak to często w kosmetykach z linii
arganowych bywa, samego olejku arganowego
jest w maśle niewiele.
Łatwo się rozsmarowuje - po nałożeniu topi się
i gładko sunie po skórze.
Na początku stosowania nawilżenie nie było
wystarczające. Rano skóra na łydkach wołała
o dodatkowe posmarowanie.
Szybko jak na masło się wchłania. Cena regularna maseł The Body Shop do
najniższych nie należy.
Pozostawia skórę miękką, aksamitnie gładką
w dotyku i błyszczącą.
Z dostępnością bywa różnie.
Pod wpływem tzw. "efektu glow", opalona skóra
pięknie się prezentuje. Taki mały Photoshop
dla ciała.
Bazą kosmetyku jest masło shea i kakaowe.
W składzie znajdziemy także olej Babassu i
olejek arganowy.
Ciekawy, intrygujący zapach, który początkowo
mnie nie zachwycił, ale na skórze okazał się
zupełnie inny niż w opakowaniu. Ciepły, otulający
i mocno uzależnia.
Przynosi skórze natychmiastowe ukojenie.
Nie szczypie, nie podrażnia, można bez obaw
smarować nim ciało po opalaniu czy depilacji.
Po tygodniu stosowania poprawiła się ogólna
kondycja skóry. Jest teraz bardziej nawilżona,
miękka, przyjemnie chłodna w dotyku i sprężysta.
Produkt z pewnością jest wydajny. Masła sobie
nie oszczędzałam, a i tak starczyło mi na ponad
tydzień. Wnioskując po tempie zużycia, normalne
opakowanie 200 ml skończyłoby się nie wcześniej
niż po miesiącu.

Pierwsze co nasuwa mi się po przetestowaniu tego masła, to pewien niedosyt. Nie tylko dlatego, że jego zapach działał na mnie uzależniająco i na pewno będę za nim tęskniła. Zgodnie z zapewnieniami producenta konsystencja była prawdziwie maślana, a skóra po użyciu kosmetyku miękka i gładka. Na początku nie doświadczyłam efektu 24 godzinnego nawilżenia, jednakże z każdym dniem było coraz lepiej. Po tygodniu stosowania ogólna kondycja mojej skóry się poprawiła. Stała się bardziej sprężysta, przyjemnie chłodna w dotyku i nawilżona. I gdy już wszystko było na jak najlepszej drodze, masło się skończyło. Wiem, że kosmetyki, które składają się głównie z silikonów działają natychmiast, dając jedynie złudne poczucie polepszenia kondycji skóry. Z kolei tym bazującym w znacznej mierze na naturalnych składnikach należy dać więcej czasu, cierpliwie czekając na efekty. Moim zdaniem warto, bo skóra jest wypielęgnowana i gładka, a stan ten nie zmienia się po pierwszej kąpieli. Bardzo żałuję, że nie dane mi było testować go dla Was dłużej, bo według mnie kosmetyk ma potencjał i jest z gatunku tych, które nie tylko należy, ale nawet trzeba używać minimum miesiąc, żeby na prawdę poznać jego działanie. Tym, co szczególnie mnie ujęło i przemawia na korzyść masła Wild Argan Oil od The Body Shop jest piękny zapach, uczucie natychmiastowej ulgi dla skóry, aksamitna gładkość, miękkość i piękny "efekt glow". Wersja arganowa bardziej przypadła mi do gustu niż masło Honeymania, które miałam okazję testować rok temu.
GŁOSOWANIE
Jeśli zerkniecie na moją ubiegłoroczną recenzję masła Honeymania zobaczycie, że w ogóle nie prosiłam o żadne głosy. Teraz też chciałam po prostu przetestować kosmetyk, którego byłam ciekawa i nie bawić się w to dalej. Dlaczego zmieniłam zdanie? Gdy rozpakowałam paczkę, mój TŻ od razu skojarzył "Mazury!". Tłumaczyłam mu, że statystycznie rzecz ujmując mam tylko 0,5% szansy na wygraną i w ogóle najpierw musiałabym przejść do drugiego etapu i zdobyć 20 głosów. A on na to, czemu od razu zakładam, że nie wygram. Później, gdy robiłam zdjęcia podczas naszego biwaku na wsi, podszedł do mnie Teść i pyta, co robię. Tłumaczę, że blog, masło - taki kosmetyk do ciała i Mazury... Ten się zamyślił, a po chwili zaczął opowiadać jak za młodu był na Mazurach i taka ratowniczka dała mu kartę pływacką chociaż nie umiał pływać i... Dalej nie chciało mi się jakoś w tą opowieść wnikać. Ja nigdy tam nie byłam. Mam daleko, zresztą same zobaczcie.
Niby tyle się jeździło, ale zawsze ściągało w kierunku tej większej wody. Widząc dzień w dzień z okna drugi blok spoglądanie w bezkres morza jest przeżyciem terapeutycznym i niemalże duchowym. Sama podróż na Mazury kosztowałaby mnie chyba więcej niż tydzień w Zakopanem, ale wiecie co? Siedzę sobie Instangramie i do wczoraj nie wiedziałam co to znaczy #yolo. Weszłam w jakiś słownik slangu młodzieżowego (czy ja już jestem taka stara?!) i dowiedziałam się, że you only live once z *, że jest to tłumaczenie dla głupich wyskoków, które nie przystoją w dorosłym życiu. Mam 25 lat, czuję się na góra 18, ostatnio kupiłam sobie namiot, bo weszłam do jednego w sklepie i stwierdziłam "ale fajnie!". Gdybym wygrała ten weekend, ruszyłabym w podróż wcześniej z namiotem i śpiworem pod ręką, żeby na koniec wylądować w luksusowym hotelu Siedlisko Morena. Zrobiłabym tyle zdjęć ile tylko się da, a wszystko opisała tak, żeby każdy poczuł się jakby też był tam ze mną.
Marokańskie kozy, które wspinają się na drzewo arganowe.
Źródło


Ok, trochę się rozpędziłam i pora zejść na ziemię. Robiąc zdjęcia do recenzji skakałam jak ta koza po skalniaku i chyba zirytowałam tym końskie muchy, bo dotkliwie pogryzły mnie po łydkach. Następny wpis dotyczył więc będzie tego, jak radzić sobie z ukąszeniami tych wyjątkowo wrednych owadów. Po latach przykrych doświadczeń wypracowałam sobie skuteczną strategię, która się z Wami podzielę. Wracając do masła Wild Argan Oil, jeśli spodobała Wam się moja recenzja, możecie głosować na mnie w aplikacji konkursowej.
Autor: Świnka Pepa
Będę gdzieś daleko, chyba na 19 stronie :)

56 komentarzy:

  1. Ja poszłam na egzamin warunkowy w koszulce z napisem YOLO ahahahah <3
    Zdałam! Mnie to masło nawet po tygodniu nie poprawiło skóry ciągle czułam, ze skóra woła o więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z początku nie byłam zadowolona, ale później zaczęło super działać i akurat musiało się skończyć :P

      Usuń
  2. Samo masło brzmi nieźle, ta konsystencja i nienajgorszy skład... Jednak uważam za trochę śmieszne fakt, że dostałyście 50ml słoiczki. Nie mówiąc już o tym, że niektórym blogerkom już jedna aplikacja wystarczyła do wystawienia recenzji.
    Mój głos masz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie byłam zdziwiona, bo już drugi raz biorę udział w akcji TBS i spodziewałam się co dostanę. Ale za pierwszym razem mina mi zrzedła, nie powiem :P

      Usuń
  3. Recenzja świetna! Fajnie, że miałaś okazję przetestować to masło do ciała. Ja niestety jeszcze z TBS nic nie miałam. Trochę mnie ceny odstraszają, ale może jednak warto i coś przetestuje. Chętnie zagłosuje na Cienie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda na fajne maselko ale myślę ze cena odstrasza na jakiś czas. Pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie dałabym tyle za masło do ciała mimo tego, że je lubię.

      Usuń
  5. Masełko chętnie bym wypróbowała, kusi mnie zapach szczególnie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moim zdaniem pachnie o wiele lepiej niż wersja miodowa, która była do bólu słodka i mdła.

      Usuń
  6. wygląda bardzo kusząco :D z chęcią bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam kiedyś identyczne masło - kokosowe. Było tak masakrycznie tłuste, że nadawało się je dynie do smarowania dłoni na noc. Na szczęscie dostałam je w prezencie, więc nie musiałam przepłacać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubię takich tłuściochów, zapachu kokosu tym bardziej, więc też bym miała problem z zużyciem.

      Usuń
  8. Ja jestem zadowolona z tego masła, no i zapach ma boski... :)
    Zagłosowałam - w razie czego ja jestem na 14 stronie, Justyna M. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. I tam za daleko, ja do mojego dziadka (niedaleko od Ciebie) mam dwa razy taką drogę, a bywałam co roku :D Ale i ja na Mazurach byłam tylko raz, za to wspominam i życzę Ci wygranej. Bardzo chciałam na Ciebie zagłosować, bo napisałaś rzetelną recenzję, ale dochodzę tylko do momentu "polub stronę, by zostać testerką", a ja chcę tylko zagłosować, o co chodzi, jak to zrobić???

    Co do samego produktu mnie drażni nazywanie masła arganowym, jeśli tego arganu jest prawie tyle, co i dodatku zapachowego w składzie. Wolę kupić czysty olejek arganowy i dodawać do wybranych produktów :) Swoją drogą, jak pierwszy raz go kupiłam, to byłam nieźle zaskoczona zapachem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety chyba o te polubienie strony chodzi im też w całej tej akcji, chcą się jak najbardziej wypromować.
      Zgadzam się z tym, że olejku w tych seriach jest tyle co kot napłakał. Kupuję te kosmetyki ze względu na zapach, który w produktach "arganowych" zawsze mi odpowiada. Bo nie znoszę wszelkich brzoskwiń, truskawek, czekolad itd.
      Jak będziesz odwiedzała dziadka, to daj znać! Może by się udało spotkać? :)

      Usuń
    2. Dobra, złamałam swoje zasady dla Ciebie i polubiłam, zagłosowane ;) No z tym, że tak blisko, to trochę przesadziłam, bo nieco ponad 200km, ale może w połowie drogi - Kraków? :) Mam nadzieję, że się uda (odpukać) i będę w czerwcu przyszłego roku, ale to jeszcze taaaak długo :)

      Usuń
  10. Z chęcią bym przetestowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę przyznać iż bardzo wyczekiwałam twojej recenzji bo gdybyś nie napisała o tym na swoim fb. nie wiedziałabym że o akcji chciwość na masło i mazury.
    Recenzja dobra, jednak ja mam jakiegoś pecha do produktów tej marki i zawsze kończę z uczuleniem :/
    Życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie na szczęście nic nie uczuliło. Taaak, recenzje 1 godzinnych testerek były dobrą lekturą. Wyczytałam nawet, że odmładza :D

      Usuń
  12. Nie miałam żadnego kosmetyku z TBS, bo oczywiście z dostępnością kiepsko ale dużo dobrego czyta się i słyszy o tych masełkach, że chętnie bym i ja je przetestowała :) może kiedyś skuszę się na jego zakup :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat mam w pobliżu TBS, ale odstraszają mnie ceny. Może gdy będzie jakaś mega promocja to się tam wybiorę.

      Usuń
  13. Skład bardzo mi się podoba, ale nie ukrywam, że chyba zostanę przy tańszych masełkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Masełko wygląda niesamowicie kusząco!

    OdpowiedzUsuń
  15. Mleko, karmel i orzechy to dla mnie placek "snickers" :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak dobrze mi się czyta Twoje postu, że mogę je czytać codziennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo mi miło!!! :D I aż chce się pisać :D

      Usuń
  17. Czyli widzę, że u Ciebie także nie źle się sprawdziło to masło :) Mi jeszcze go trochę zostało. Choć taki malutki to u mnie jest bardzo wydajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie spodziewałam się, że starczy na ponad tydzień a tu niespodzianka. Tak, moja skóra bardzo je polubiła chociaż na początku myślałam, że nie będzie rewelacji.

      Usuń
  18. Buuu... Czy tylko ja nie wiedziałam o tym masełku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to sama nie wiem jak się o tej akcji dowiedziałam. Chyba z Facebooka, bo polubiłam ich stronę gdy recenzowałam miodowe masło.

      Usuń
  19. Mnie też skład bardzo się podoba, uwielbiam wszelkie masła i balsamy, ale z TBS jeszcze żadnego nie miałam, jakoś okazji nie mam żeby kupić :/ Strasznie szkoda, że nigdzie w pobliżu nie ma stacjonarnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest w Katowicach TBS, ale boję się czasem tam wchodzić żebym się na nic nie napaliła, bo ceny mają lekko kosmiczne :P

      Usuń
  20. mi się bardzo ono spodobało ;) szkoda tylko, że opakowanie było takie małe :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, szkoda że wyglądało to tak: 50 ml/200 testerek zamiast 50 testerek/200 ml

      Usuń
  21. Ja tam swoje ulubione masło mam, a to za taka cenę mogłoby byc lepsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem z niego zadowolona, a w sumie z początku podchodziłam baaardzo sceptycznie. Nie spodziewałam się, że wystawię mu dobrą opinię, a jednak!

      Usuń
  22. Mnie też ujął jego zapach! :) dzięki za głos! Ja też głosuję na Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mi zapach również bardzo przypadł do gustu :)
    Też mam daleko na Mazury, bo jestem z Opola i nigdy tam nie byłam ;)
    Głos poleciał, prosiłabym również o głosik na mnie :)
    https://www.facebook.com/TheBodyShopPoland?sk=app_1433209913622085&app_data=rev_82&x=1&fa_ref=nf

    OdpowiedzUsuń
  24. Najbardziej ciekawi mnie w nim zapach, choć ogólnie wygląda interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Podoba mi się konsystencja. Jeszcze nic nie miałam z TBS, bo we Wrocławiu nie ma ich sklepu :( zawsze jak czytam na blogach pozytywne opinie to aż mnie skręca, że nie mogę tych kosmetyków kupić ;) Na Mazury też mam daleko i nigdy tam nie byłam, ale bardzo bym chciała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie mam w Katowicach, ale ceny mnie stamtąd przeganiają.

      Usuń
  26. Ciekawi mnie bardzo zapach tego kosmetyku, bo z opisu to się idealnie wpasowuje w mój gust:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się spodobał, a jestem pod tym względem bardzo wybredna :P

      Usuń
  27. Ja polubiłam to masełko , uwielbiam taką konsystencje nawet latem :) Szkoda , że tak szybko opróżniłam opakowanie ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, moja skóra tak ładnie się po nim błyszczała :(

      Usuń
  28. Bardzo, bardzo lubię masła do ciała ;) Myślę, że i te bym polubiła mimo tych kilku wad ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie jedna z wad działa odstraszająco: cena :P

      Usuń
  29. Ej, Mazury to już prawie Suwałki, przyjeżdżaj! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Suwałkach w sumie nawet mam koleżanki, które poznałam prowadząc bloga o trochę innej tematyce :)

      Usuń
  30. Również na Ciebie zagłosowałam :). Ja nawet nie marzę o tym, że przejdę do II etapu :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za Ciebie trzymam kciuki! Z ego co przed chwilą zobaczyłam jesteś na dobrej drodze :).

      Usuń