GraniÄ… Tatr Zachodnich
O wędrówce główną granią Tatr Zachodnich marzyłam odkąd zaliczyłam swoje pierwsze wejście na Giewont. Widoki na sąsiadujące szczyty były tak piękne, że aż chciało się iść dalej. Obiecałam sobie wtedy, że wrócę. I słowa dotrzymałam.
Naszym pierwszym pomysłem było wjechanie na Kasprowy Wierch i przejście czerwonym szlakiem w stronę Kopy Kondrackiej, a jeśli się uda to jeszcze dalej, na Czerwone Wierchy. Jesień to moja ulubiona pora na górskie wędrówki, ale niestety trzeba liczyć się z tym, że dni są o wiele krótsze, a zmrok zapada nagle i niespodziewanie dlatego chcieliśmy zyskać więcej czasu u góry wjeżdżając kolejką. Nasze plany od razu się zmieniły, gdy zobaczyliśmy tłum ludzi wyczekujących pod dolną stacją w Kuźnicach. Na oko cztery godziny stania, więc dłużej się nie zastanawiając minęliśmy tych bardziej od nas cierpliwych i ruszyliśmy szlakiem w kierunku Kalatówek i Hali Kondratowej.
Początkowo było dość tłoczno, co jakiś czas wyprzedzaliśmy wycieczki na
Giewont. Zdecydowanie przyjemniej wędrowało się gdy minęliśmy już
schronisko na na Hali Kondratowej. Tam szlaki się krzyżują, więc tłumy
turystów poszły w prawo na Giewont a my jako nieliczni prosto malowniczą ścieżką,
która doprowadziła nas przez Polanę Kondratową aż do podnóża Kopy
Kondrackiej. Jak widzicie na zdjęciu przewyższenie do pokonania było spore i czekała nas niezła "wyrypka". Niepozorna dróżka zmieniła się w prowadzącą do góry zakosami serpentynę. Nie ukrywam, że był to sprawdzian dla mojej kondycji, który wypadł nie tak dobrze jak się spodziewałam, ale ostatecznie dałam radę.
Trudy wędrówki wynagrodziły mi całkowicie widoki z grani. Całe zmęczenie momentalnie ustąpiło gdy zobaczyłam jak tu pięknie. Uzbrojona w nowe pokłady energii ruszyłam na szczyt.
Udało się! Siedząc pod tabliczką Kopa Kondracka 2 005 m n.p.m. podziwiałam zapierającą dech w piersiach panoramę. Mój pierwszy dwutysięcznik zdobyty od początku do końca na własnych nogach, bez żadnych wyciągów i kolejek. Wiecie jaka byłam wtedy z siebie dumna?
Z jednej strony rozciągał się cudowny widok na łańcuch Tatr, w tym Kasprowy Wierch, Świnicę i Krywań, a z drugiej na Giewont i Zakopane. Zapewne tych, którzy Giewont widzieli jedynie z dołu zawsze zastanawiało jak ci turyści wchodzą po tych stromych skałach. Odpowiedź macie na zdjęciu. Idąc szlakiem turyści okrążają skalną ścianę i chowają się za górą by wejść na szczyt o wiele łagodniejszym, południowym stokiem. Ot i cała zagadka. Przyznajcie, że z tej perspektywy wygląda to o wiele mniej groźnie.
Giewont to było moje pierwsze spotkanie z Tatrami. Wyciągnęli mnie tam znajomi i nie wiedziałam do końca na co się piszę. Jak możecie się domyślić, gdy odkryłam co się święci nie byłam zachwycona, ale ku mojemu i pozostałych zdziwieniu udało mi się wejść. Wtedy właśnie połknęłam tatrzańskiego bakcyla, który siedzi we mnie do dziś. Budzi się każdej wiosny i jesieni i każe mi jechać w góry, które poza pięknymi widokami za każdym razem dają mi szersze i pełniejsze spojrzenie na świat, poczucie, że mogę więcej i coś jeszcze, czego właściwie nie da się opisać. Stojąc wtedy na szczycie Kopy Kondrackiej i widząc, że tym razem weszłam jeszcze wyżej miałam wrażenie jakby świat jeszcze bardziej się przede mną otworzył.
Zeszliśmy z Kopy i ruszyliśmy czerwonym szlakiem mijając co jakiś czas graniczne słupki. Raz byliśmy w Polsce, raz w Słowacji i tak aż do Kasprowego. Widoki przecudowne, a trasa bardzo przyjemna i nie nastręczająca większych trudności.
Odprowadzeni ostatnimi promieniami słońca dotarliśmy na Kasprowy Wierch, skąd udało nam się załapać na ostatni zjazd kolejki. To był kolejny wspaniały dzień w górach i do dziś wspominamy wędrówkę tym pięknym szlakiem.
Będąc w okolicy Kasprowego Wierchu często widzę turystów, którzy wjeżdżają
kolejką i później krążą bez celu wokół szczytu, nie wiedząc dokąd pójść.
I absolutnie się z nich nie śmieję, bo też kiedyś zaliczyłam taką
wycieczkę. Kochani, jeśli macie w planach wjazd kolejką na Kasprowy, warto na początek kupić sobie bilet tylko w jedną stronę i rozważyć dalszą wędrówkę czerwonym szlakiem właśnie w kierunku Kopy Kondrackiej i ewentualnie jeśli czas i siły Wam pozwolą, wejść jeszcze na Giewont. Widoki są niezapomniane a dzięki temu, że idąc granią nie pokonuje się jakichś dużych przewyższeń, trasa jest bardzo przyjemna i nie nastręcza większych trudności technicznych. Zejść można z Przełęczy pod Kopą Kondracką lub dalej z Giewontu, przez Halę Kondratową i Kalatówki z powrotem do Kuźnic. Wariant pierwszy to według mapy 3 h 15 min., a na drugą opcję trzeba zarezerwować sobie już znacznie więcej czasu ok. 5 h 10 min. To czas orientacyjny i jeśli dopiero zaczynacie przygodę z górami zawsze bezpiecznie doliczyć do niego godzinę. Nie zapomnijcie też o odpowiednim obuwiu, zabierzcie z sobą mapę i latarkę. I koniecznie dajcie znać jak Wam się podobało!
Zobacz także:
Mimo wysiłku dla takich widoków mimo wszystko warto :)
OdpowiedzUsuńhttp://miedzy-myslami.blogspot.com
Oj tak, gdybym miała okazję chętnie przeszlabym ten szlak jeszcze raz
UsuńAhhh, chcę jechać w Tatry! :)) Byłam tylko w tych rejonach będąc małą dziewczynką, ale niewiele już pamiętam ;/
OdpowiedzUsuńW takim razie zamiast nieciekawej asfaltowki na Morskie Oko polecam taką trasę! Da sobie radę każdy początkujący górołaz a wrażenia bez porównania! :)
UsuńCudowne fotki i gratuluje zdobycia szczytu. I ja niedawno byłam w Tatrach które uwielbiam;) Pokonałam dokładnie ta samą trasę a i udało mi się zdobyć Świnicę a widoki niezapomniane;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Super, marzy mi się wejście na Swinice. Czy mozna gdzieś przeczytać twoją relacje z wędrówki? :)
UsuńŚwinica pięknie wygląda z Kasprowego Wierchu i kusi by na nią wejść;) jest kilka trudniejszych odcinków ale spokojnie można sobie poradzić. Niestety relacji nie mam...
UsuńTrochę mało zdjęć, ale fajnie się ogląda :) Pozdrawiamy !
OdpowiedzUsuńNa grani było zimno i momentalnie rozladowala się bateria w aparacie :(
UsuńZazdroszczę zaparcia. Widoki piękne ale nie wiem czy dałabym radę wdrapać się o własnych siłach na szczyt...tym bardziej pełen szacun!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Ale Ci zazdroszczę tych wędrówek! :) Ja też kocham Tatry, dawniej co roku tam bywaliśmy, teraz "trochę" rzadziej :( Wspaniała wyprawa i przepiękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńTęsknię bardzo za Tatrami Wysokimi. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze tam wejdę (na razie chodzę po niższych górkach, bo ciągle mam problemy z nogą... ;-/)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za górami, ale widoczki za to śliczne!!!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca, rewelacyjne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń