Ostatnio sporo osób pisze do mnie w sprawie kursu językowego w Wiedniu. Idąc tym tropem postanowiłam stworzyć osobny wpis, w którym postaram się zawrzeć wszystkie przydatne informacje. Zainteresowanych zapraszam do czytania. Jeśli zastanawiacie się nad nauką niemieckiego w stolicy Austii i macie pytania, piszcie śmiało w komentarzach! Mieszkałam w Wiedniu okrągły rok i myślę, że w wielu sprawach mogę Wam doradzić.
Dlaczego wybrałam Uniwersytet Wiedeński?
W Wiedniu działa wiele szkół językowych. Poszczególne kursy różnią się formułą, ilością godzin lekcyjnych i przede wszystkim ceną. Na wstępie od razu zaznaczę, że Uniwersytet Wiedeński do najtańszych nie należy i jeśli komuś zależy, bez większego trudu znajdzie tańszą opcję. Nie ukrywam, że przy wyborze kursu kierowałam się głównie rekomendacją znajomych, którzy już od kilku lat mieszkają w stolicy Austrii. Kogokolwiek nie spytałam, ten był bardzo zadowolony i kontynuował naukę. Jeden kolega stwierdził wręcz, że zapisanie się na ten kurs to najlepsza decyzja jaką podjął w życiu, bo... dzięki temu poznał swoją żonę i jest teraz najszczęśliwszym facetem na świecie. Mimo tych wszystkich ochów i achów długo zwlekałam z podjęciem decyzji. Znajomi dziwili się, dlaczego jeszcze nie poszłam, a mnie trochę zniechęcała...
Cena kursu
350 euro - dla przeciętnego Wiedeńczyka to niewiele, dla mnie gdy przyjechałam z Polski nie ukrywam, było to sporo. Niby miałam, ale tu trzeba było coś kupić, tu się laptop psuł i... szczerze mówiąc ciężko mi było się z tymi pieniędzmi tak po prostu rozstać. Żałowałam sobie. Najpierw próbowałam się uczyć sama w domu, ale początkowy zapał szybko się ulatniał i nie byłam na tyle zdyscyplinowana, żeby zaowocowało to konkretnymi wynikami. Później stwierdziłam, że przecież po co mi kursy skoro mieszkam w Wiedniu i najlepiej nauczę się języka w praktyce tak jak mój tata, który lata temu pracował w Bawarii i do tej pory z każdym się dogada. Nie uwzględniłam jednak, że podobnie jak przeważająca większość Wiedeńczyków znam dość dobrze angielski i niestety za każdym razem szłam "na łatwiznę" przechodząc na ten język. W efekcie z niemieckich słówek udało mi się przyswoić tylko niektóre nazwy produktów zapisane na tabliczkach w supermarkecie. Dalej nie umiałam konstruować podstawowych zdań ani nie rozumiałam, co mówią mijający mnie ludzie. Na początku lata zdałam sobie sprawę, że po ponad pół roku niczego się nie nauczyłam i że albo teraz, albo nigdy! Do wyboru miałam intensywny kurs niemieckiego za prawie 500 euro miesięcznie albo Sommer Abendkurs, letni kurs wieczorowy na który ostatecznie się zdecydowałam. Trwał od połowy lipca do połowy września i kosztował 340 euro. Cena kursu nie obejmowała podręcznika do nauki, za który zapłaciłam dodatkowo 17 euro.
Gdzie i kiedy można się zapisać?
Na kurs zapisać można się w sekretariacie centrum językowego na Alser Straße 4, wejście znajduje się na głównym dziecińcu Altes AKH, czyli tzw. "Starej Kliniki". Najdogodniejszy dojazd jest ze stacji metra U2 Schottentor, dalej można przejść się pieszo lub podjechać dwa przystanki tramwajem 43 (Neuwaldegg) lub 44 (Dornbach) do stacji Lange Gasse. Niedaleko znajduje się także przystanek autobusu 13A Alser Straße Skodagasse, którym można dojechać bezpośrednio z głównego dworca Hauptbahnhof lub ze stacji metra U3 Neubaugasse. Jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z językiem niemieckim, możecie zapisać się przez Internet. W innym przypadku musicie stawić się osobiście w sekretariacie, gdzie dostaniecie do rozwiązania test. Na podstawie jego wyniku zostaniecie przydzieleni do poszczególnych grup.
Godziny otwarcia sekretariatu:
Październik- Czerwiec
Poniedziałek- Piątek: 9- 15
Wtorek: 9- 18
Lipiec- Sierpień
Poniedziałek- Piątek: 8.30- 15
Wtorek: 8.30- 18
Przy zapisach trzeba zapłacić od razu za kurs. Nie ma czegoś takiego jak "zaliczka" czy "rata", należy być przygotowanym i mieć przy sobie pełną kwotę! Aktualne daty rozpoczęcia kursów, terminy zapisów i cennik znajdziecie
TU.
Jak wygląda nauka?
Jak już wspomniałam, uczestniczyłam w letnim kursie wieczorowym, który trwał pod połowy lipca do połowy września. W grupie było 15 osób, każdy z innego kraju, więc oprócz lekcji niemieckiego była okazja do podszkolenia angielskiego na przerwach. Antoine i Maxim z Francji, Rita z USA, Josh z Kanady, Li z Tajwanu, Liz z Hiszpanii... Nie wszystkie grupy były tak wielonarodowe jak moja. Na początku trochę pobłądziłam i nie poszłam do tej grupy co trzeba, a tam na 15 osób było 9 Polaków. Teoretycznie na kurs można się zapisać od 16 roku życia, lecz w mojej grupie średnia wieku wynosiła +/- 30. Spotkania wypadały dwa razy w tygodniu i przy zapisach można było zdecydować czy bardziej odpowiada nam wtorek i czwartek czy poniedziałek i środa. Ja chodziłam na kurs w poniedziałki i środy od 17.30 do 20. W połowie kursu była 15 minutowa przerwa. W czasie tych dwóch miesięcy przerobiliśmy 6 jednostek lekcyjnych. Jako, że nigdy wcześniej nie uczyłam się niemieckiego, startowałam od początku, czyli poziomu A 1.1. Nawet na poziomie początkującym nauczyciel stara się tłumaczyć wszystko po niemiecku. W ostateczności gdy coś nadal nie jest zrozumiałe przechodzi na angielski, ale ma to miejsce stosunkowo rzadko. Na dalszych poziomach nauki komunikacja po angielsku z nauczycielem w ogóle nie jest dopuszczalna. W połowie kursu przeprowadzany jest test obejmujący 3 pierwsze jednostki. Pod koniec trzeba napisać egzamin z całości materiału, który składa się na część gramatyczną, czytanie ze zrozumieniem, pisanie, rozumienie ze słuchu i mówienie. Od wyniku tego testu zależy, czy zostanie przyznany nam certyfikat. Lekcje niemieckiego odbywają się w tzw.
Hochdeutsch, czyli języku urzędowym. Różnice między "niemieckim niemieckim" a "austriackim niemieckim" często wtrącane są w formie ciekawostek. Podręcznik, z którego się uczyłam to
Netzwerk A 1.1. Według mnie wszystko w książce było jasno rozpisane, a dodatkowym atutem była część ćwiczeniowa. Oprócz tego co robiliśmy na lekcjach trzeba było odrabiać zadanie domowe. Czasami były to ćwiczenia z książki, materiały przyniesione przez nauczyciela w formie kserówek lub krótki tekst do napisania na kratce. Tradycją jest, że na ostatniej lekcji gdy rozdawane są certyfikaty, idzie się całą grupą do pobliskiej knajpki. Można wtedy poćwiczyć niemiecki w praktyce zamawiając to i owo z karty napojów.
Czy jestem zadowolona z kursu?
Tak, jestem bardzo zadowolona i jedyne czego żałuję to to, że nie zapisałam się wcześniej. Gdy przyjechałam do Wiednia, nigdy wcześniej nie miałam styczności z językiem niemieckim i brzmiał dla mnie jak bełkot i kakofonia dźwięków, z której nie rozróżniałam nawet poszczególnych słów. W miarę upływu czasu zaczęłam rozumieć niektóre nazwy, lecz dopiero po kursie wszystko ułożyło mi się w sensowną całość i jestem w stanie porozumieć się po niemiecku używając podstawowych zwrotów. Gdybym tylko mogła zostać w Wiedniu dłużej, na pewno zapisałabym się na kolejny kurs. Jestem przekonana, że po powrocie do Polski będę kontynuowała naukę i chciałabym, żeby lekcje były prowadzone na takim poziomie jak na Uniwersytecie Wiedeńskim.
Moim zdaniem warto!!!